poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rodzinne wakacje? Mazurskie Chaty!

Jest na mazurach jedno takie "magiczne" miejsce do którego mogę wracać co roku i nigdy mi się nie znudzi. Miejsce to, jest położone w Pieckach tuż obok Mrągowa, mowa o "Mazurskich Chatach"!

Jeździłam tam już jako malutka dziewczynka, na początku z przyczepą campingową, w późniejszych latach kilka razy miałam okazję spać w domkach, oraz w namiocie (najfajniej jest chyba w przyczepie :P ).


Ośrodek położony jest ok. 210 km od Warszawy, do wyboru mamy kilka tras i każda z nich jest wygodna :). Jeśli nie mamy auta, można skorzystać z autokarów które jeżdżą do Mrągowa, a następnie dostać się do Mazurskich Chat taksówką ;) (choć nowi właściciele mogliby zadbać o to, aby zorganizować jakiś dojazd z Mrągowa, dla osób bez auta ;) ).

To co działa bardzo na plus tego miejsca, to ogromna przestrzeń. Domki są tak ustawione, że nie ma możliwości zajrzenia sąsiadowi w okna, albo omyłkowego wejścia do domku obok zamiast do siebie. To samo tyczy się pola campingowego, stanowiska są podzielone i nigdy nie stoi namiot na namiocie, ani przyczepa na przyczepie. Na terenie Mazurskich Chat znajdują się boiska do siatkówki, piłki nożnej i do koszykówki, jest także plac zabaw dla dzieci, park linowy, oraz stołówka.
Ośrodek posiada własne zejście nad jezioro, gdzie możemy wypożyczyć kajak, ponton lub rowerek wodny, albo po prostu uprawiać leniwe plażowanie ;).

W domkach znajduje sie aneks kuchenny, sypialnia na piętrze, salon na dole, łazienka oraz kominek <3. Najbardziej klimatyczne są oczywiście domki z widokiem na jezioro, ale trzeba się spieszyć by móc któryś z nich zarezerwować na czas ;).

Pole namiotowe/camping ma swoje łazienki, bez dodatkowych opłat (często się zdarza, że na innych polach za prysznic trzeba płacić, za toaletę trzeba płacić, za zmycie naczyń trzeba płacić... tu natomiast nie siedzi nam "babcia klozetowa" na wejściu i nie pobiera żenujących opłat za umycie zębów). Polecam zabranie własnej kuchenki na gaz, ponieważ obecnie nie ma tam wyznaczonego miejsca do gotowania, dla tych którzy takiej kuchenki nie posiadają.

Co można robić ?

Przede wszystkim zalecam korzystanie z uroków tego miejsca! Można spacerować po lesie, kąpać się w jeziorze, jeździć konno... a jeśli nam się nudzi możemy wybrać się na wycieczkę.
Dokąd? W niedalekiej odległości mamy Mrągowo czy Mikołajki. Możemy także wybrać się na spływ Krutynią lub na wycieczkę do malowniczej i bardzo klimatycznej Galindii. Polecam zobaczenie przepięknego kościółka w Świętej Lipce, oraz odwiedzenie zamku w Reszlu.

Jak widać atrakcji jest naprawdę bardzo dużo i można w nich do woli przebierać :).



Cennik:


Domki w sezonie (5-7 osób): 200-300 zł/ doba ( w zależności od standardu).
Domki poza sezonem (5-7 osób): 155-240 zł/ doba ( w zależności od standardu).

Camping:
Wynajem namiotu 4 osobowego z wyposażeniem: 60 zł/ doba
Postawienie swojego namiotu: 10-15 zł/ doba ( w zależności od tego ilu osobowy jest namiot)
Postawienie przyczepy/campera: 20/25 zł/doba
Opłata za przyłącze elektryczne: 15 zł/doba
Opłata za osobę dorosłą: 12 zł/ doba
Opłata za dziecko do lat 6: 6 zł/ doba

Dodatkowo dochodzą drobne opłaty klimatyczne i w przypadku domków opłata za zużycie energii elektrycznej.

Cały cennik załączam TUTAJ




powyżej widok z domku, w którym ostatnio spędziliśmy weekend :) prawda, że cudowny ?


Bardzo wszystkich zachęcam do odwiedzenia tego miejsca i polecam je bez minimum zawahania!
Jeśli szukacie czegoś na miły rodzinny wypad to uważam, że Mazurskie Chaty to idealne miejsce do takiego wypoczynku! W tym roku nasza córeczka, choć jeszcze w brzuszku to już zaliczyła odwiedziny w tym cudownym miejscu i jestem pewna, że za rok pojedzie tam z nami! :)

wtorek, 7 czerwca 2016

5 rzeczy, które zirytują Cię w ciąży

Postanowiłam zebrać 5 rzeczy, które usłyszałam, przeczytałam lub po prostu doświadczyłam od momentu zajścia w ciążę i które działały na mnie jak płachta na byka ;-).



Dobre rady

Nic tak nie drażni, jak dochodzący z każdej strony głos ze stertą "dobrych" rad. Niestety nie da się tego uniknąć, większość znajomych czy rodziny chcąc dobrze, zaczyna nas traktować jak idiotki, których lekarz prowadzący to również niedouczony gamoń bez zielonego pojęcia o zlecaniu badań w ciąży. Dookoła zaczynamy słyszeć coraz więcej rad na temat wykonywania badań, zaleceń i zastrzeżeń, dodam że wiele z tych rad różni się od siebie i zaczynamy mieć w głowie ogromny chaos. Na początku każdą radą czy pouczeniem bardzo się przejmowałam, jednak z czasem zaczęłam po prostu przytakiwać i robić wszystko po swojemu - działa!

Zakazy

Trochę można to podciągnąć pod "Dobre rady", jednak ja postanowiłam te dwie kwestie nieco rozdzielić.
Zachodzisz w ciążę i choć mówi się, że to nie choroba to nagle znajomi traktują Cię jak bardzo poważnie chorą... Nie chodź tak szybko, nie wstawaj, nie schylaj się, nie trzymaj rąk w górze, nie stawaj na drabinie/krześle (mam okna w dachu i inaczej ich nie otworzę, więc czy lepiej abym się udusiła?) nie jedz słodyczy, lody to zło, nie jedz na mieście, unikaj słońca, ubieraj się ciepło etc. Wymieniać można bez końca ...

"Po co Ci to?!"

Podobno szczególnie przy pierwszym dziecku, odbija nam "palma" i chcemy zapewnić mu wszystko co najlepsze bez względu na stopień niezbędności.
Muszę bezapelacyjnie zgodzić się z powyższą tezą, ponieważ dla Wiktorii wciąż kupujemy coś nowego, coś przydatnego bardziej lub mniej, coś po prostu ładnego itp. Tak to działa i koniec. Niestety nie wszyscy potrafią to zrozumieć i uszanować fakt, ze wydajemy na to własne pieniądze, a nie cudze ;-), dlatego też często słyszę "a skąd wiesz, że Ci się to przyda?" a skąd pewność, że nie? "nie kupuj, u nas się nie sprawdziło" aha ... czyli u mnie też się nie sprawdzi? "To nie jest Ci potrzebne" a mogę sama o tym zadecydować? ;-).

"Jak się urodzi to zobaczysz ... "

No co takiego zobaczę? Logicznym jest, że skończy się spanie do 10:00 i dłubanie w nosie, jednak widząc ile ludzi ma dzieci, wydaje mi się, że da się to przeżyć, a mało tego śmiało jestem w stanie stwierdzić, że niektórym sprawia to radość. Straszą wszyscy na około, jakby chcąc trochę zrobić na złość, a wydaje mi się, że każde dziecko jest inne, jedno będzie spało jak suseł, inne będzie cały czas w trybie "stand by", a jeszcze kolejne postanowi urządzać koncert od rana do ... kolejnego rana i nic na to nie poradzimy :-). Niech każdy, po prostu na własnej skórze się przekona jak to jest z tym wychowywaniem dzieci, a strasząc wywołuje się tylko i wyłącznie negatywne nastawienie.


"O Boże! Rodzisz w lato... współczuję!"


Ale czego ? ;-) Moja mama urodziła mnie w lato, mama mojego męża również urodziła go w lato i od żadnej z nich nie usłyszałam, że puchły jak balony i niemalże umierały z przegrzania. Najbardziej współczujące są te mamy, które urodziły zimą lub jesienią, a nie te które urodziły latem, lub zaraz po nim. Ja się cieszę, że moja córeczka będzie letnim bobasem i na razie nie czuję abym opuchła, a już duchotę i temperatury bliskie 30 stopni mamy zaliczone. Grunt to pozytywne nastawienie, a mnie nic tak nie nastraja pozytywnym humorem jak piękna, słoneczna i ciepła aura!