Dawno mnie tutaj nie było, ale ostatnie pół roku to istny kołowrotek – pozytywny w dużej mierze.
Rok temu zrobiłam na ostatnią chwilę wpis z pomysłami na prezenty dla dzieci i w tym roku także z ostatnim dzwonkiem w fabryce Św. Mikołaja wrzucam post o tym, co może ucieszyć nasze maluchy!
Pamiętajcie, żeby przy wyborze prezentu kierować się przede wszystkim własnymi obserwacjami i upodobaniami naszego dziecka, a nie tym co aktualnie zerka na nas z TOPowych półek w sklepie.
Wiktoria aktualnie ma rok i prawie 5 miesięcy, najbardziej interesują ją układanki, puzzle (czuczu), sortery i …. Klocki! Tak! Klocki to u nas absolutny hit!
To absolutny klasyk. Chyba każdy rodzic zna, a każde dziecko ma, miało lub będzie mieć.
Szczeniaczek uczy malucha jak nazywają się poszczególne części ciała, uczy kolorów, liczenia i śpiewa wesołe piosenki a na dodatek jest bardzo milutki.
Miś Lelek
Bardzo zbliżony do Szczeniaczka Uczniaczka, jednak bardziej kolorowy i ma bardzo przyjemny głos. Wiktoria swojego misia Lelka uwielbia a ma go od ponad roku.
Miś Horacy
Kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy go u naszych przyjaciół, wiedziałam że Viki też będzie miała swojego Horacego. Miś opowiada bajki, rusza się, jest bardzo miły w dotyku i ma ciepły głos. Do misia dołączony jest „tablet” do sterowania, z którym bez problemów może sobie poradzić nawet tak małe dziecko jak nasza Viki.
Duży pluszak
Nie wiem jak to jest u Was, ale my spędzamy dużo czasu na wzajemnym przytulaniu. Wiktoria bardzo lubi misie i ma nawet kącik z miśkami w który często się kładzie i czeka na wspólne wygłupy. Uznaliśmy, że duży misiek w towarzystwie którego będziemy mogli czytać jej książeczki czy wygłupiać się to będzie strzał w 10!
Przebijanka
Tak jak wspomniałam wyżej, Viki uwielbia wszelkie sortery, dopasowywanie kształtów, wkładanie przedmiotów i wyjmowanie. Mieliśmy okazję widzieć V. bawiącą się takim cudem i muszę przyznać, że jej skupienie było powalające!
Klocki
Mogą być wszelakiej postaci. Drewniane, plastikowe, gumowe – super dla młodszych dzieci, każde klocki po tym jak pokaże się dziecku jak można się nimi bawić, zajmą je na dość długi czas.
Puzzle i układanki
Czuczu to marka, która tworzy naprawdę ładne i trwałe puzzle i układanki dla maluchów. Wiktoria jest ich wielką fanką! Na razie mamy 3 zestawy układanek od czuczu, ale wiemy, że kolekcja się powiększy. Polecam samodzielnie sprzątać po wspólnej zabawie bo potem elementy czuczu są dosłownie wszędzie… :p
Piasek kinetyczny
Jak patrzę za okno, to mam wątpliwości co do słuszności proponowania Wam tego prezentu :P Zimy nie ma, a Wiktoria przedwczoraj była w piaskownicy z tatą - ot taka alternatywa dla bałwana. W każdym razie, piasek kinetyczny sprawdzi się podczas totalnej pogodowej klapy, wtedy kiedy towarzyszy dziecku nuda. Na własnej skórze jeszcze nie testowaliśmy tej zabawki, natomiast od znajomych słyszałam wiele pozytywnych opinii :).
Wodna mata do malowania
Wiem, że nie jedni z Was mają w domu małego, wyrażające gdzie się da swoją twórczość, artystę w domu. Ściany i meble to coś po czym maluje się z wielką ochotą! Z pomocą przychodzą nam producenci wielkich mat na podłogę po których można “malować” zmoczonym pędzlem i mieć poczucie, że stworzyliśmy ogromne dzieło ;).
Książeczki
To trafiony prezent niezależnie od wieku, a wybór jest przeogromny!
Przytulanki
Zadowolą zarówno świeżo urodzonego malucha jak i tego nieco starszego. Rewelacyjne są przytulanki od JellyCat! Wiktoria stała się posiadaczką 18 centymetrowego króliczka i muszę Wam w tajemnicy powiedzieć, że uwielbia go!
Lala
Rynek nasycony jest hand made-ami, dzięki którym możemy sprezentować dziecku zabawkę, która posłuży na lata i na pewno zostanie świetną pamiątką na przyszłość, a biorąc pod uwagę jakoś materiałów, może także przechodzić z pokolenia na pokolenie. Jednak z racji tego, że mój tegoroczny prezentownik wypadł dosłownie na ostatnią chwilę, ciężko będzie od ręki dostać ręcznie robioną lalkę. Na szczęście coraz więcej sieciówek, oferuje coś podobnego i to w bardzo przyjemnych cenach,
Mata edukacyjna
U nas od roku, króluje mata “Wesoły Samochodzik” od Frisher Price. Mata rośnie razem z dzieckiem - Viki bawi się do dziś. Wykonanie jest świetne, jedyne co bym zmieniła to grubość maty, ponieważ jest naprawdę cienka i jeśli nie mamy dywanu to dobrze jest podłożyć pod nią coś miękkiego.
Huśtawka
U nas huśtawka wisi od czerwca, Wiktoria dostała ją na dzień dziecka i sprawdza się naprawdę fajnie. Postawiliśmy na drewnianą hand made-ową huśtawkę w kształcie konika od firmy Hearthome. Natomiast, nawet dziś znajdziecie w sklepach drewniane, moze nie tak ładne ale spełniające swą funkcję huśtawki.
Basen z kulkami
To moja ostatnia propozycja prezentu pod choinkę. Basen Wiktoria dostała na urodziny! I naprawdę nie ma dnia, byśmy się w nim nie bawiły! Absolutny hit!
Mam nadzieję, że mój prezentownik na ostatnią chwilę, komuś z Was się przyda i że Wasze dzieci znajdą pod choinką wymarzone prezenty!
Nie ma dnia, bym nie czytała o kolejnym potrzebującym
dziecku, dziecku które walczy z najgorszą cholerą jaka istnieje na świecie – z rakiem!
Nie ma tygodnia, bym takiej zbiórki nie wsparła i nie udostępniła. Za każdym
razem serce pęka mi na pół i nie potrafię zrozumieć, dlaczego los jest tak okrutny
i w tak bestialski sposób zabija te niewinne istoty.
Zbiórkę dla Antosia też wsparłam, też udostępniłam i też tak
jak każdą inną przeżywałam, problem w tym, że to dziecko nie istnieje, nie ma
go, a kretyn, który to wszystko wymyślił ma ledwie 23 lata! Wymyślił zbiórkę, w
której na pokonanie siatkówczaka, który zbiera okropne żniwo potrzeba aż 1,5
mln złotych! Od pomagających chciał „jedynie” 500 tys. W zbiórkę zaangażowała
się masa osób, w tym celebryci, aktorzy, piłkarze czy muzycy. Cel został
osiągnięty, pieniądze zebrane…. Pytanie tylko na co miały być przeznaczone? Bo na
pewno nie na leczenie „Antosia”.
Często czytając te wszystkie historie na siepomaga.pl czy
właśnie zrzutce, na której organizowana była ta zbiórka, nie mogę powstrzymać
łez. Zdarza mi się przez sekundę postawić naszą rodzinę na miejscu tej
potrzebującej wsparcia, jednak wtedy przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz, coś ściska
w środku i czym prędzej odganiam tę myśl, biegnąc do Wiktorii by ją przytulić,
ucałować i podziękować Bogu, za to, że jest zdrowa!
Świat jest jednak tak skonstruowany, że nie jesteśmy w
stanie przewidzieć tego, co będzie jutro, za tydzień, rok, dwa lata… nie wiemy,
czy nie daj Boże to nam nie przyjdzie zmagać się z ty cholerstwem, czy to my za
jakiś czas nie będziemy musieli szukać ratunku po całym świecie (nawet teraz
czuję niepokój, gdy tylko o tym pomyślę). Tymczasem, ktoś, kto mógłby być już
ojcem i pewnie będzie nim za jakiś czas, bez minimum przejęcia, wizualizuje
sobie posiadanie dziecka, dziecka stojącego „oko w oko” ze straszną chorobą,
dziecka które ratują tysiące ludzi wyciągając „z portfela” tyle ile mogą.
Przeraża mnie ten człowiek i pozostaje mi wierzyć, że jest po prostu chorą
psychicznie osobą, która sprytnie wykorzystała „lukę” w zrzutce. Jeśli jednak
zrobił to, bo zapragnął posiadania nowego auta, domu, wakacji w Stanach, to mam
nadzieję, że poniesie za to konsekwencje, że poza zwrot wszystkich zebranych
pieniędzy, będzie musiał w ramach zadośćuczynienia wpłacić przypuśćmy 100 tys. Złotych
na siepomaga.pl dla wszystkich dzieci, które naprawdę boją się ciemności.
Chciałabym także, by w ramach prac społecznych dostał parę ładnych dni
spędzonych na oddziale onkologicznym z małymi dziećmi, tak by zrozumiał z kogo
zadrwił, komu być może przedłużył czekanie na operację, a komu przez swój „żart”
całkowicie ją odebrał.
Naprawdę trzeba być skrajnym idiotą by posunąć się do czegoś
takiego, jak sobie pomyślę, że ta osoba może być rodzicem, to aż mnie skręca w
środku. Jeszcze na dokładkę, ten człowiek „przeprasza” i mówi, że „bierze to na
klatę”, no bohater, że hej! Nie wiem, brawo mamy mu bić z tej okazji?
Pogratulować odwagi? Na co ten człowiek liczy? On nawet tego nie próbuje
wytłumaczyć…. On po prostu jest na tyle bezczelny, że bez pardonu wzrusza
ramionami i mówi „przepraszam”!
Gratulacje i wyrazy współczucia dla rodziców
tego osobnika.
Czy oszukując tyle ludzi, nie zastanowił się nad tym, że
może komuś odebrać w ten sposób szansę, na operację? Nie przyszło mu do tego
pustego łba, że kiedyś może faktycznie potrzebować pomocy? Ktoś może potrzebować pilnej zbiórki na prawdziwe,
istniejące i naprawdę chore dziecko?
Chciałabym spotkać tego delikwenta na ulicy, spotkać,
podejść, strzelić w ryj i zadać pytanie „Ty człowieku, naprawdę byś chciał by
Twoje dziecko umierało na raka?!” Nie życzę mu tego, bo nigdy nie chcę dla
innych źle, ale mam nadzieję, że poniesie naprawdę surową karę za swój
szczeniacki wybryk.
A Was kochani zachęcam do wspierania wszelkich zbiórek na
siepomaga, tam potrzebujący są weryfikowani, sprawdzani i szanse na oszustwo są
znikome, mam także nadzieję, że zrzutka też nieco bardziej przyłoży się do
swojej pracy.
Ten post jest dla mnie szczególny. Szczególny, nie dla tego,
że okraszony zdjęciami z naszego ślubu, a dlatego, że śluby to coś co kręci
mnie niesamowicie, coś co daje mi niesamowitą radość, coś czym chciałabym
zajmować się na co dzień. Na dodatek dziś mijają dwa lata od naszego ślubu <3.
Planowanie własnego ślubu i wesela, może być przyjemnością i
może być utrapieniem. Wszystko zależy od tego, ile mamy czasu, środków i czego
oczekujemy od tego dnia.
Ja od zawsze marzyłam o pięknej białej sukni w stylu
księżniczki, wiedziałam, że będę chciała by suknia miała kokardę i różowy
akcent. Marzyło mi się cudowne wesele z tańcami do białego rana przy muzyce z
lat 80’ 90’ i nieśmiertelnym disco polo. Wiedziałam, że ma być pięknie, tak jak
sobie wyśniłam i wiedziałam, że nie pójdę na duże kompromisy ….
Czy udało mi się spełnić mój „americam dream”? Ile kosztują
dekoracje? Jaki jest koszt wynajęcia Sali? Co to opłata korkowa? Czy warto
wynająć autokar? Czy potrzebny jest konsultant ślubny?
Na te i wiele innych pytań, znajdziecie odpowiedź w
dzisiejszym poście!
Zapraszam do lektury…
PLANOWANIE
Zwykle, tuż po zaręczynach zaczynamy planować ślub, w amoku
oglądamy sale, obrączki, suknie, garnitury, przeglądamy Pinteresta i Instagram
w poszukiwaniu inspiracji na nasz wielki dzień …
Tymczasem, na samym początku należy ustalić kilka istotnych
elementów:
- Rodzaj ślubu: kościelny, cywilny, humanistyczny …?
- Ilość gości?
- Rodzaj przyjęcia: wesele, przyjęcie czy może obiad dla
rodziny i świadków?
- Miejsce ceremonii ślubnej
- Styl Sali na wesele/przyjęcie
To zaledwie kilka elementów, natomiast pozwolą nam one nieco
uporządkować nasze plany i przejść do dalszych, zdecydowanie ciekawszych tematów
dotyczących ślubu.
FINANSE
Z doświadczenia wiem, że lepiej założyć wyższą niż niższą
kwotę do wydania. Siedząc na tarasie w Grecji, niedługo po tym, jak
postanowiliśmy, że chcemy wziąć ślub, stwierdziliśmy, że 40 tyś. Na wesele to
wystarczająca kwota.
Fakt! Jest to spora suma pieniędzy, niestety nie na wesele
rodem z Pinteresta i to trzeba sobie powiedzieć wprost.
Zatem przy weselu na ok. 100 osób lepiej założyć sobie
dwukrotność tej kwoty, by mieć zapas i miłą niespodziankę na koniec, a nie
nerwowe rozbijanie świnki skarbonki.
WYBÓR SALI
To zdecydowanie kluczowy aspekt, tego wielkiego dnia. Od
tego zależy, jaki będziemy mieć pamiątkowy film, jakie wyjdą zdjęcia i jaki
będzie styl naszego wesela.
Należy się zastanowić, czy stawiamy na nowoczesność,
romantyczność czy może wolimy coś w swojskim stylu?
Jeżeli już określimy styl naszego wesela to przegląd sal
mamy naprawdę ogromny! I to nie tylko w stolicy i okolicy 😉.
Ale o salach będzie osobny wpis!
Poza stylem liczy się także wielkość, bo przecież planując
wesele na 200 osób nie upchniemy ich w sali do osób 100.
Teren również jest ważny. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli
planujemy ślub plenerowy to potrzebujemy do tego miejsca, kolejna sprawa to
sesja ślubna, często pary wykonują ją tuż po obiedzie/kolacji na terenie hotelu
czy dworku, gdzie aktualnie odbywa się ich przyjęcie. Tak więc kochani,
zwracamy uwagę nie tylko na salę, ale także na to co wokół niej 😊.
Pokoje dla gości. Często, szczególnie przy ślubach
międzynarodowych, konieczne jest przenocowanie kilku lub nawet kilkudziesięciu
osób, w takim wypadku musimy wziąć pod uwagę, czy wybrane przez nas miejsce,
oferuje także noclegi.
Rodzaj kuchni. Przyznam, że my nie mieliśmy pojęcia czy
kuchnia w hotelu Warszawianka jest smaczna, czy niekoniecznie. Oparliśmy się na
opiniach i na przesłanym wraz z ofertą menu, na widok którego od razu
zrobiliśmy się diabelnie głodni!
Niemniej jednak, musimy się zastanowić, czy kuchnia ma być
bardziej nowoczesna – poduszki z groszku, pierzynki z kalafiora …. Wiecie o co
chodzi!Czy może w stylu „obiady domowe” czyli smacznie i prosto. Większość
miejsc, ma jednak bardzo obszerne menu do wyboru i można swobodnie dopasować je
pod nasze przyjęcie.
Parkiet! Dla mnie to jeden z najistotniejszych punktów,
jeśli chodzi o wybór odpowiedniej Sali. Tak jak wyżej wspomniałam, od zawsze
marzyłam o tańcach do białego rana, więc oczywiste było, że parkiet musi być w
miarę spory i nie oddzielony od części ze stołami. Dla mnie rozdzielanie
parkietu i stołów to nieporozumienie. Osoby starsze, często nie mają siły na
radosne pląsy, jednak z radością przyglądają się zza stołu, roztańczonej młodzieży.
Oczywiście, oddzielenie parkietu od stołów ma też plus – można zamienić kilka
słów we względnej ciszy 😉.
Koszty. Tutaj często następuje brutalne zderzenie z
rzeczywistością … Dlatego wyżej pisałam, że lepiej założyć więcej niż mniej.
Najlepiej zanim pojedziemy oglądać dane miejsce na żywo i zakochamy się w nim
totalnie, to pozbierajmy oferty z kilku miejsc, przekalkulujmy i odrzućmy od
razu to, na co pozwolić sobie nie możemy.
Data. W piątki wesela są nieco tańsze niż w soboty, w
niedziele natomiast to nieraz nawet 50% kosztów z soboty! Najgorętszy sezon, to
miesiące: czerwiec, lipiec, sierpień i wtedy ceny są często wyższe niż w
pozostałych miesiącach.
Koszt wynajęcia sali bez jedzenia, alkoholu, tortu, to ok.
3-4 tyś. Jednak nie każde miejsce oczekują takiej opłaty.
MUZYKA
Myślę, że zaraz po wyborze miejsca na wesele, należy rozejrzeć
się za muzyką.
Do wyboru mamy DJ-a i zespół. DJ moim zdaniem to bardzo
trafiony wybór, zagra nam utwory w oryginale, jest jeden – więc dochodzi nam
jeden „gość” do nakarmienia, a nie kilku jak w przypadku zespołu. Jeżeli
wybierzmy fajnego DJ-a to i za wodzireja nam zrobi, tak więc to opcja 2w1! Dla
mnie idealna!
Jednak jak wiadomo, jedni wolą DJ-a inni wolą zespół, należy
na spokojnie to przegadać, znowu przekalkulować i określić, jakiej muzyki
szukamy, wtedy możemy przystąpić do wyboru „artysty” na naszą imprezę.
Koszt wynajęcia DJ-a to ok 1,5-2,5 tysięcy złotych
Koszt wynajęcia zespołu to od ok. 2,5 tysięcy złotych do nawet 10 tysięcy złotych
ŚLUB
Należy wybrać miejsce, w którym powiemy sobie „TAK”. U nas
był to plener na terenie hotelu Warszawianka w Jachrance. Wiedzieliśmy, że nie
chcemy ślubu kościelnego, chcieliśmy ceremonię humanistyczną (świecką z własną
przysięgą) i cywilną. Jeśli decydujemy się na Urząd stanu cywilnego lub kościół,
to w tym miejscu należy zdecydować konkretnie które miejsce wybieramy.
Ok mamy gotową podstawę naszego ślubu i wesela! Teraz
przechodzimy dalej …
DEKORACJE
I tutaj można się rozpłynąć… Pamiętam, że planując nasze
wesele przejrzałam chyba całego Pinteresta i wzdychałam do przynajmniej co
drugiego zdjęcia …
Niestety, faktem jest, że bez firmy zajmującej się
dekoracjami, nie damy rady ogarnąć czegoś tak pięknego. Na rynku jest całe
mnóstwo firm, zajmujących się kompleksową organizacją ślubów i wesel, natomiast
gdy chcemy znaleźć firmę zajmującą się dekoracjami to wybór nam się nieco
zawęża.
Naszymi dekoracjami zajęła się firma DECOMAKERS i będę ich
polecać zawsze i wszędzie! Są bezbłędnymi profesjonalistami w swoim fachu!
Potrafią odzwierciedlić nasze marzenia, zupełnie tak, jakby potrafili wejść w
głąb naszej głowy i wyczytać to co widzimy oczami wyobraźni! Szok! Z resztą,
zerknijcie na ich fejsa!
Wracając do kwestii dekoracji, najważniejsze są kwiaty!
Marzyć można o wszystkim, jednak może się okazać, że dane kwiaty w miesiącu, który
wybraliśmy na nasz ślub, dopiero rozkwitają, albo przekwitają, albo po prostu
już ich nie ma…. Zatem najlepiej wybrać sobie kilka rodzajów bukietów, by potem
profesjonalista mógł nam podpowiedzieć co da się ze spokojem zrealizować. Dodatkowo
kwiaty to jedna z najbardziej kosztownych części dekoracji. Mamy XXI wiek,
nasze wesela przybliżają się do tych rodem z Zachodu a oddalają się od tych ze
Wschodu i wraz z tym nurtem nie mamy już na stołach sztucznych, plastikowych
bukietów… Tzn., gdzie nie gdzie jeszcze znajdziemy takie „cuda” … no ale, nie
mnie to komentować. Żywe kwiaty kosztują, należy je odpowiednio przygotować,
ułożyć i zadbać o to, by nie zwiędły przed końcem imprezy, niemniej efekt
końcowy jest tego zdecydowanie wart! U nas na weselu, kilka osób „macało”
bukiety z niedowierzaniem, że są „żywe”.
Kolejne dekoracje to, zaproszenia, winietki, świece, menu,
ścianka za parą młodą, lampiony, słodki kącik, przygotowanie pleneru, dekoracja
auta, bukiet panny młodej, bransoletki dla druhen, butonierki i inne dodatki,
typu napis LOVE. Jest tego naprawdę całe mnóstwo.
W przypadku dekoracji, również należy wybrać coś co będzie
tematem/kolorem przewodnim naszego ślubu i wesela. U nas był to pastelowy róż i
pastelowy niebieski i w takich barwach mieliśmy dekoracje 😊
Czy dekoracje są drogie? To zależy co kto uważa za drogie.
Powiem wprost, bo to żadna tajemnica, nasze dekoracje kosztowały ok. 8,5 tyś. Złotych.
Co się na nie składało?
- Mój bukiet, bransoletki dla druhen, butonierka dla męża i
dla drużbów,
- Kwiaty na 10 stołów i bukiety na nasze krzesła na
ceremonii
- Lampiony, świece, świeczniki, duże świece na taras,
- Pikowana, podświetlana ściana za naszym stołem,
- Kokardy z tiulu na wszystkich krzesłach,
- Dekoracja słodkiego kącika,
- Winietki, menu
- Przygotowanie pleneru,
- Table plan.
- Fotobudka
- Pudełko na koperty
Dodatkowo, przez całą imprezę obecna była załoga decomakers,
która dbała o to, by wymieniać przepalone świece, obsługiwać fotobudkę itp.
Przyznam, że byli wręcz „przezroczyści”, ale ich obecność powodowała u mnie
wewnętrzny spokój.
Zaproszenia robiła nam znajoma graficzka, wyszły cudownie,
jednak miałam kłopoty z drukarnią, więc ogólnie zalecam wykonanie wszystkiego u
firmy zajmującej się dekoracjami 😊.
Dekoracje przy weselu na ok. 100 osób to koszt od ok. 6
tysięcy złotych do ok. 12/13 tysięcy złotych
No dobrze, to już wiemy, gdzie odbędzie się nasz wielki
dzień i gdzie będziemy się bawić, znamy firmę, która zadba o nasze dekoracje ….
To teraz, możemy przejść dalej… Bo ktoś to przecież musi uwiecznić!
FOTOGRAF i KAMERZYSTA
Tutaj można przebierać, wybierać i dopasować wszystko pod
siebie. Osobiście polecam, dwóch fotografów i dwóch kamerzystów, tak jest
zdecydowanie łatwiej uchwycić najlepsze momenty.
U nas za zdjęcia odpowiadało dwóch fotografów – każdy o
totalnie innym stylu – Mariusz Syperek i Piotr Myszkowski. Zdjęcia to pamiątka
na całe życie, więc zalecam dobrze zapoznać się z portfolio fotografa, który
nas interesuje i jasno nakreślić mu czego oczekujemy od zdjęć, by uniknąć potem
rozczarowania.
Firma zajmująca się nagrywaniem tego dnia, to KANPAI –
bardzo polecam, teraz widziałam, że mają nawet drona, a takie ujęcia są
rewelacyjne! Kanpai, przeprowadziło z nami tuż przed weselem ankietę, dotyczącą
tego, kogo mają nagrywać, jaki chcemy film – romantyczny czy na wesoło, jakich
ujęć unikać itp.
Pamiętajcie kochani! To mit, że im większa kamera tym lepszy
film!
Koszty fotografa zaczynają się od 1,5 tysiąca złotych a
kończą na nawet 8 tysiącach złotych.
Koszty filmu od 3,5 tysięcy złotych do nawet 10 tysięcy
złotych.
CZYM DO ŚLUBU?
No właśnie? Wolicie coś nowoczesnego czy może totalny oldschool?
My postawiliśmy na Volkswagena „ogórka”, tak aby cały nasz orszak mógł jechać
razem z nami! Poza tym, umówmy się, takiego VW raczej już nigdy sobie nie
kupię, a najnowszego Bentleya mogę, bo kto bogatemu zabroni? 😉
Najważniejsze to wybrać auto pod własne oczekiwania i
upewnić się, czy możemy auto udekorować – nie każda firma się zgadza na coś
więcej niż kokardy na klamkach.
Auto możemy wynająć od 800 zł do ok. 2/3 tysięcy złotych,
wraz z kierowcą.
AUTOKAR DLA GOŚCI
Przyznam szczerze! Dla mnie to konieczność! No chyba, że
ślub bierzemy w centrum miasta a sala znajduje się kilkaset metrów od miejsca
ceremonii. Jeśli zaś, bierzemy ślub z dala od miasta lub sala oddalona jest od
urzędu lub kościoła, bez możliwości dojechania komunikacją miejską to autokar
który przetransportuje gości na miejsce jest niezbędny! Pamiętajcie o tym!
Tutaj koszt autokaru na ok. 50 osób to 1000zł w obydwie
strony.
PODZIĘKOWANIA DLA RODZICÓW
Tu nie chodzi o to, by dziękować za hajs na wesele, bo
spotkałam się z opinią „za co mam dziękować? Przecież oni nam za wesele nie
płacą!” … Ludzie, tu bardziej chodzi o to by podziękować, za wychowanie, za
lata cierpliwości, za to że uczynili nas takimi ludźmi, że ktoś zechciał nas
poślubić 😉i tutaj super formą podziękowania jest film!
Film kilkuminutowy, w którym pokazujemy lub opowiadamy za co jesteśmy wdzięczni
naszym rodzicom. Taki film, wyświetlamy podczas wesela i wręczamy rodzicom
płyty z nagraniem na pamiątkę. Myślę, że to o wiele fajniejsza forma
podziękowania niż kosz słodyczy czy kwiaty 😉
Koszt takiego filmu nie powinien przekroczyć 1000zł.
ALKOHOL
Wiele sal oczekuje opłaty korkowej, jeżeli chcemy sami kupić
alkohol. Co to oznacza? Oznacza to tyle, że w takim wypadku bardziej opłaca się
wziąć alkohol od Sali niż kupować własny, bo wtedy dodatkowo musimy zapłacić. U
nas na weselu było oczywiście wino, wódka oraz piwo z nalewaka. Musicie się
zastanowić co bardziej preferują wasi goście. Policzyć, ile osób „pijących”
będzie na weselu i wtedy zadecydować, ile i jakiego alkoholu potrzebujecie.
Doszły mnie słuchy o przeliczniku 1 butelka wódki a głowę męską i ½ na głowę
żeńską.
Koszt alkoholu to ok. 50zł na osobę pijącą.
TORT
I tutaj znów z wniesieniem własnego tortu może być w wielu
miejscach problem. Dlaczego? Bo często oczekiwane jest zaświadczenie od
sanepidu …. I dodatkowa opłata, a to mija się z celem. Hotel Warszawianka ma wspaniałych
cukierników i Pani która zajęła się naszym tortem zrobiła go dokładnie tak, jak
chcieliśmy. Tak więc jeżeli sala oferuje tort, a smak i wykonanie Wam odpowiada
(często podczas degustacji prezentowane są dotychczasowe prace) to bierzcie od sali
i nie bawcie się w dodatkowych usługodawców.
Koszt ok. 600zł do 1000zł na 100 osób.
DODATKOWE ATRAKCJE
Poza zabawami oczepinowymi można gościom zaoferować również
wypuszczanie lampionów, pokaz fajerwerków, koncert jakiegoś artysty i szereg
innych nawet najbardziej kosztownych atrakcji. My zdecydowaliśmy się na
fajerwerki, które spowodowały duże WOW! Niestety, hotel na siłę chciał nakłonić
nas na zakup pokazu fajerwerków od nich, a ten był znacznie droższy niż znaleziony
przez nas … Więc tutaj zachowanie hotelu bardzo nam się nie podobało, ponieważ
skutecznie utrudniali organizację tego wydarzenia firmie zewnętrznej. W każdym
razie polecam zorganizowanie pokazu, to fajna forma chwilowego odpoczynku od
tańców i jedzenia.
Jeżeli znajdziecie fajną firmę zajmującą się fajerwerkami to
kilkunastominutowy pokaz nie powinien przekroczyć 4 tysięcy złotych.
MENU
Najważniejsze byśmy przesadnio nie przekombinowali. Należy
mieć na uwadze, że poza nowoczesnymi znajomymi, mamy też rodziców, babcie,
dziadków, wujków, którzy mogą być nieco mniej światowi. My zdecydowaliśmy się
na jeden obiad serwowany, reszta była w podgrzewaczach i uważam, że to bardzo
dobre rozwiązanie. Maksymalnie dwa obiady serwowane to wystarczająca ilość.
Koszt talerzyka to od 150 do nawet 500zł za osobę.
USTAWIENIE STOŁÓW
Stoły okrągłe to trend, który przyszedł do nas z zachodu,
razem ze ślubami plenerowymi. Dla mnie takie ustawienie stołów wygląda
przepięknie, pozwala posadzić gości grupami lub rodzinami, tak by towarzystwo
każdemu odpowiadało. Należy się zastanowić, czy wystarczy miejsca na Sali na
takie ustawienie stołów, czy może lepiej będzie, gdy stoły będą podłużne…
SUKNIA I GARNITUR
Mamy czasy, w których możemy ubrać się za kilkaset złotych i
za kilkadziesiąt tysięcy.
Jednak standardowo cena sukni waha się od 2 tysięcy złotych
do ok. 7 tysięcy.
Garnitur dla Pana młodego to koszt od kilkuset złotych do 5
tysięcy.
Mowa tutaj o standardowych sukniach i garniturach a nie tych
projektowanych w światowych domach mody 😉.
FRYZURA, MAKIJAŻ, PAZNOKCIE
Wszędzie, gdzie dodamy słowo „ślubne” cena odpowiednio
wzrośnie! Zatem używajmy określenia „wieczorowe” „na wesele (nie dodając, że na
swoje)”.
Fryzura to kosz od 100 do 300 zł za upięcie.
Mani & Pedi ok 300zł komplet
Makijaż od ok. 150zł do 500 zł
ZAPRASZAĆ Z DZIEĆMI CZY BEZ?
Napiszę, jak czuję. Uważam, że duży faux pas jest wręczenie
zaproszenia z wyraźnym zaznaczeniem, że dzieci są niemile widziane. Umówmy się,
rodzice, którzy mają z kim zostawić berbecia i tak nie zaciągną go ze sobą na
wesele a będą czuć się swobodniej, gdy w wypadku braku możliwości „sprzedania”
dziecka na ten wieczór, dostaną zielone światło od Pary Młodej na ugoszczenie
malucha.
Tak więc jeśli nie do końca chcemy mieć dzieci na imprezie
to po prostu na zaproszeniu nie używajmy dopisku „z dziećmi/ z dzieckiem”, a
wręczając zaproszenie powiedzmy, że jeśli nie będzie możliwości zostawienia
dziecka pod czyjąś opieką to poprosicie o informacje, żeby dostawić dodatkowe
krzesełko i talerzyk 😊, natomiast jeśli dzieci nam kompletnie nie
przeszkadzają to dopisujemy, że zapraszamy z dziećmi i tyle.
Można także zorganizować animacje dla dzieciaków, co jest
bardzo fajnym rozwiązaniem, gdy na naszym weselu będzie spora ilość dzieci w
przedziale 2-6 lat 😊.
Uf! Chyba dotarliśmy do końca …
Teraz odpowiedź na ostatnie pytanie odnośnie konsultanta
ślubnego, czy jest on potrzebny?
Jeżeli chcemy mieć ślub i wesele jak ze snu, a nie mamy
czasu ani chęci zająć się tym osobiście i sama firma dekoratorska nam nie
wystarczy to jak najbardziej dobrze będzie skorzystać z usług konsultanta
ślubnego, jednak należy mieć na uwadze fakt, że koszt pracy takiej osoby to
nawet kilkanaście tysięcy (w zależności od wielkości wesela i ilości
obowiązków).
Podsumowując ja spełniłam swój „americam dream”! Wierzę, że
dzięki mojemu wpisowi, Wasz dzień również będzie jak ze snu! A teraz trzymajcie
kciuki by przyszłość zawodowa, rzuciła mnie tam, gdzie ludzie planują swoje
wesela <3.
Odkąd urodziła się Wiktoria, mało mam czasu na pudelki,
kozaczki, plotki i inne tego typ portale. Nie zmienia to jednak faktu, że
czasami tam zajrzę, a nawet jak nie zajrzę to na fb, ktoś coś udostępni i tak docierają
do mnie wszelkie „smaczki” ze świata szołbiznesu.
Tak właśnie było ze skandalem
wokół Anki Lewandowskiej. Temat myślę, wszystkim dobrze znany, odkąd tylko
rozeszła się wieść o ciąży żony Lewego. Skandal gonił skandal, a ze za chuda, a
ze za dużo ćwiczy, a ze je jaglanki, kotlety z kaszy… bla bla bla, przecież
powinna usiąść na kanapie, wziąć miskę śledzi, tort i popić to wszystko słodkim
kakao - bo to ciąża! Stan niemalże tak wyjątkowy, jak wojna! Trzeba jeść, tyć i
się nie ruszać.
Będąc w ciąży starałam się zachować umiar i zdrowy rozsądek.
Ani razu w środku nocy nie zapragnęłam lodów, czekolady czy powiększonego
zestawu z McDonald’s. W trakcie obiadu, również nadal mój mąż miał większą
porcję niż ja, deser jadłam jeden a nie dwa… dodatkowo, otaczali mnie ludzie,
którzy nie podtykali mi jedzenia pod nos mówiąc „Masz, jedz, jedz za dwoje!”
Bo prawda jest taka, że jemy dla dwojga, a nie za dwoje!
Jemy zdrowo, pysznie, ale nie tucząco. Oczywiście są kobiety, które jedzą
zdrowo, ruszają się i mimo to, tyją w oczach, jest to jednak kwestia gospodarki
hormonalnej a to temat na dyskusję z lekarzem.
Wracając natomiast do kwestii Anny, afera rozchodzi się już
nawet nie tyle o to, że w ciąży wyglądała naprawdę dobrze, a o to, że chwilę po
ciąży pokazała swój brzuch! Brzuch w całkiem niezłej, choć nieidealnej formie.
I tu się zaczęło.
„Ona ma nianie!” „Ma kasę to schudła!” „Jak się ma z kim
dziecko zostawić to tak się wygląda”
Być może ma nianie, może nawet 10 niań i nic nikomu do tego.
Przyznaj, czy gdyby Twój mąż zarabiał rocznie miliony i mogłabyś pozwolić sobie
na luksusy, to czy nie korzystałabyś z tego? Czy karnie, poddawałabyś się szarej
codzienności, stercie pieluch, płaczom, nieprzespanym nocom? Myślę, że
korzystałabyś z tych wszystkich wygód, które mogłyby choć odrobinę ułatwić Ci
funkcjonowanie z dzieckiem i spowodować niczym niezakłóconą radość z
macierzyństwa.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nasze społeczeństwo, w szczególności
płeć żeńską, cechuje tak niepohamowana potrzeba dowalenia komuś, tak ogromna
potrzeba udowodnienia komuś, że ma za dobrze w życiu i na to nie zasługuje.
Matki mają często to do siebie, że jeśli widzą inną mamę, bardziej
zadbaną, z ułożonymi włosami, pachnącą najnowszym zapachem HERMES a nie ulanym
mlekiem to od razu dopatrują się spisku!
Życie kochani takie już jest, że jedni
mają więcej a inni mniej, a są też tacy którym życie regularnie sprzedaje
porządnego kopa w dupę i Ci z kolei nie mają nic. Przyznaję się bez bicia, też
chciałabym żyć w luksusie, mieć 10 wózków dla Wiktorii, piękny dom albo dwa,
wakacje co miesiąc w cudownych zakątkach Świata… ale niestety moje życie jest
luksusowe na tyle, na ile możemy sobie na to pozwolić. Mój mąż daje z siebie
wszystko, żeby niczego nam nie brakowało i każdego dnia doceniam go za to, a
tym którzy mają lepiej, więcej, drożej nie zazdroszczę. Nie zazdroszczę nie dla
tego, że mnie to nie rusza, tylko dla tego, że wiem, iż na widok publiczny
wystawiana jest jedynie jakaś część życia celebrytów, piłkarzy, aktorów i poza
drogimi rzeczami, nianiami, pomocami domowymi i pięknymi wakacjami jest także
zwykła codzienność, często pewnie z problemami, zmartwieniami i kłopotami, bo
każdy je ma! Bogaty i biedny. Bogatemu być może łatwiej się z nimi uporać, ze względu
na możliwości finansowe, ale tego nie wiem.
Wracając do pięknej figury Anny Lewandowskiej. Kurczę! Ludzie!
Ania to sportowiec, osoba, która trenowała intensywnie od najmłodszych lat
swojego życia, człowiek, który żyje ze sportu i zdrowego trybu życia, osoba
aktywna na co dzień i teraz nagle oczekujecie, że po narodzinach Klary będzie
miała wywleczoną aż po kolana skórę na brzuchu i cellulit na dupsku?
Jej organizm jest inny, jest „młodszy” niż wskazuje na to
metryka. Nie od dziś wiadomo, że uprawiając sport i jedząc zdrowe, zbilansowane
posiłki odmładzamy nasze ciało, przyspieszamy metabolizm, nasze włókna kolagenowe
mają przedłużoną żywotność, skóra jest jędrna, a cera wygląda promiennie.
Mam w
gronie swoich znajomych dość znaną biegaczkę – Julitę (fanpage Złap Dystans), z
Julitą chodziłam do gimnazjum, a jej tata uczył moją klasę WF-u. Julita od
zawsze była bardzo ładną, wysportowaną blondynką z brzoskwiniową cerą i
pięknymi oczami, teraz nic się nie zmieniło! Sprawia wrażenie jakby absolutnie
się nie „starzała”! Kiedyś zapewne zajdzie w ciążę i chwilę po urodzeniu
dziecka znów będzie miała idealne ciało i czy mamy prawo ją za to rugać? Absolutnie
nie! Ona na swoją sylwetkę pracuje od lat i dla mnie oczywistym jest, że jej
organizm po porodzie zregeneruje się dużo szybciej niż mój, a i skutków
ubocznych w postaci rozstępów po ciąży będzie miał mniej lub wcale.
Tak to właśnie wygląda moi drodzy. Więc jeśli nas tak bardzo
boli czyjeś idealne ciało czy idealne życie to może po prostu na to nie patrzmy
albo zróbmy coś ze sobą, by choć w małym stopniu temu komuś dorównać.
Myślę, że dobrze będzie jeśli każdy zacznie patrzeć najpierw
na siebie i zamiast setek przyczyn swojego złego wyglądu, znajdzie choć jeden
sposób na wyjście z tej sytuacji!
PS. Te dwa zdjęcia na pomoście, zostały zrobione na przestrzeni roku. Pierwsze z Wiktorią w brzuchu, drugie z Wiktorią na rękach <3 Jak widać, nie toczę się, wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży -2kg. Chcieć to móc! Pamiętajcie!