środa, 18 maja 2016

Baby on board!

To jest pierwszy post na blogu, więc będzie on o pierwszych odczuciach jakie towarzyszyły nam, gdy dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami. Napiszę także o tym, czego się najbardziej obawiałam, co mnie zaskoczyło i o tym, jak diametralnie zmieniły się priorytety w naszym dotychczasowym życiu.

Planowaliście? 

Nie za bardzo lubię to pytanie. Planować to można wyjazd na wakacje, dziecko można chcieć lub nie :). W naszym przypadku od początku znajomości wiedzieliśmy, że chcemy mieć dwójkę dzieci, oczywiście najlepiej jak będzie to para - chłopiec i dziewczynka. 

Zaraz po ślubie zaczęliśmy przebąkiwać, że fajnie byłoby mieć dziecko, że może to dobry moment, prawda jest taka, że nigdy nie ma idealnego momentu i zawsze będzie "coś" co można jeszcze dopiąć, przed pojawieniem się dziecka. Idealnego momentu przestaliśmy szukać i wyszliśmy z założenia, że jak będzie to będzie :). Tak oto, 28 listopada ujrzałam na teście dwie bardzo wyraźne kreski! Wyskoczyłam jak poparzona z łazienki i poleciałam do męża! Grzegorz zareagował bardzo pozytywnie, natomiast ja stałam jak sierotka Marysia i płakałam - do dziś nie wiem dlaczego :P. Raczej nie podlegało dyskusji, że na pokładzie pojawił się ktoś jeszcze, ale wiadomo - należało to potwierdzić, więc od razu umówiłam się do pierwszego lepszego lekarza w Medicoverze, który akurat miał wolny termin na drugi dzień. Niestety Pan ginekolog, wyglądał na mocno znudzonego moją wizytą i nawet mnie nie zbadał, twierdząc, że to za wcześnie! Wyszłam z gabinetu wkurzona jak nigdy i na drugi dzień umówiłam się do doktora u którego już wcześniej bywałam i którego miło wspomniałam. Doktor potwierdził ciążę, szczerze mi gratulując i wypisując stertę badań...

Od dnia pierwszej wizyty u Doktora, nasz świat stanął na głowie, a wszystko zaczęło kręcić się wokół ciąży i naszego dziecka.

Jak wiadomo, każdy z nas ma wokół siebie kobiety które, są w ciąży, były w ciąży, albo planują w nią zajść i wydaje im się że są chodzącą encyklopedią. U mnie na szczęście nie ma za dużo "cioć Dobra Rada", ale nie zaprzeczę pewne mądrości bywają bardzo irytujące.
Na początku byłam bombardowana radami typu: tego nie jedz, tego nie pij, leż na lewym boku, nie napinaj mięśni brzucha, idź do tego lekarza, odwiedź tę konkretną klinikę, zrób test PAPP-A, nie rób testu PAPP-A, podróżuj, nie podróżuj, ćwicz, nie ćwicz...
Na szczęście obok cały czas mam mojego męża, który jest głosem rozsądku i który nie dał mi zwariować.

Kiedy minął pierwszy trymestr, a zarazem ustąpiło największe ryzyko poronienia odetchnęłam z ulgą i zaczęłam szczerze cieszyć się moim stanem :).

Muszę przyznać, że moja ciąża nie jest ani odrobinę uciążliwa, nie znam dolegliwości takich jak poranne mdłości, zgaga, nadciśnienie, wypadające włosy, łamliwe paznokcie itp. Jedyne co mi silnie doskwiera od mniej więcej 2 miesięcy to ból żeber po prawej stronie oraz ból jakiegoś mięśnia tuż nad nimi, wynika to z mojej skoliozy i obecnego dość sporego obciążenia tej strony.

Gdy nadszedł drugi trymestr, razem  z nim przyszło permanentne zmęczenie ... Mogłabym spać cały dzień, przewalając się tylko z boku na bok :), Na szczęście pod koniec 5 miesiąca zamiast zmęczenia przyszedł spory zastrzyk energii i w sumie działa on do dziś.

Zaskoczenie pojawiło się mniej więcej w 12 tygodniu ciąży, kiedy byliśmy na pierwszym z najważniejszych badań USG. Lekarz po dosłownie chwili oglądania dziecka zdradził nam, że to dziewczynka! Oczywiście wiedziałam, że technika poszła do przodu i że można zdecydowanie szybciej określić płeć niż x lat temu, ale ta jego pewność mocno mnie zdziwiła :D. Mając pełną świadomość, że istnieje jakieś minimalne ryzyko pomyłki postanowiłam że na badanie pomiędzy 18 a 22 tygodniem ciąży udamy się do tego samego lekarza i zobaczymy czy też powie, że będziemy mieli córeczkę. Pamiętam, że dosyć długo milczał, mała była bardzo nisko i nie chciała się w ogóle ani trochę pokazywać, na szczęście szybko jej się odmieniło, a Pan Doktor potwierdził płeć.
Teraz na ostatnie tego typu badanie idziemy znów do tego samego lekarza i mam nadzieję, że córcia nadal jest córcią ;).

Oczywiście byliśmy zasypywani pytaniami o to, co byśmy woleli czy chłopca czy dziewczynkę, ale można chcieć, można woleć, można snuć jakieś plany, a i tak wiedząc, że rozwija się nowe życie najważniejszym staje się to, aby było po prostu zdrowe i płeć przestaje być istotna :).
Ja od samego początku najbardziej martwiłam się o to, czy z naszym dzieckiem wszystko w porządku, czy się prawidłowo rozwinie, czy będzie zdrowe i choć wszystkie badania są w normie to nadal siedzą mi tego typu kwestie w głowie, z tym że teraz doszło zmartwienie czy poród przebiegnie sprawnie i bez komplikacji, ale to chyba normalne i każda przyszła mama tak ma :).


Obecnie jestem na końcu 7 miesiąca ciąży :) 2 tygodnie temu rozpoczęliśmy zajęcia w szkole rodzenia, zaczęliśmy odliczać dni do porodu, a lista zakupów dla małej nie ma końca ...