Odkąd pamiętam moja mama zawsze jest zadbana, zawsze wygląda
ładnie i zawsze stara się by jedno pasowało do drugiego. Ma ładnie ułożone
włosy bez kilometrowego odrostu, pachnie ładnymi perfumami nosi elegancki
makijaż. Nawet dziś, gdy przed pracą wpadła do nas na chwilę, to wyglądała tak
perfekcyjnie, że nie mogłam wyjść z podziwu.
Ja także zawsze sobie powtarzałam, ze choćby nie wiem co to
będę dbać o siebie, że będę taką „mamą w czerwonych szpilkach”.
Odkąd Wiktoria się urodziła, a ja zaczęłam wycieczki po
parkach, przychodniach, sklepach z rzeczami dla dzieci zauważam, że jest sporo
kobiet z wózkami które są po prostu smutne… a zmęczenie i frustrację widać z
kilometra… Potargane włosy, brak makijażu, wyciągnięty sweter i buty trekkingowe…
Wiadomo, że dzieci są różne i czasami ciężko znaleźć godzinę
na to by zrobić sobie pełen make’up i wystroić się jak na wybieg, ale można
zrobić minimum tych czynności by czuć się dobrze i iść z podniesioną głową,
zamiast przemykać ukradkiem jak szara myszka.
Każda z moich
koleżanek-mam zawsze wygląda świetnie i serio dziwię się tym kobietom, które
zakładają na spacer z wózkiem buty do chodzenia po górach i kurtkę
przeciwdeszczową.
Zanim Wiki przyszła na Świat, spędzałam lata świetlne przed
lustrem, bawiłam się makijażem, kombinowałam, oglądałam filmiki makijażowe na
YouTube, kombinowałam z włosami, wieki stałam przed szafą, szukając odpowiedzi
na pytanie „co dziś na siebie włożę?”, po prostu miałam na to czas.. mnóstwo
czasu.
Teraz od ponad dwóch miesięcy wystarcza mi podkład, puder,
eye liner i tusz do rzęs, włosy? Suchy szampon Batiste, prostownica, szczotka i
voila! Fryz gotowy. Outfit? Garderoba dość okrojona, bo fajnie jest jak da się
przystawić ssaka do piersi bez konieczności rozbierania się, więc decyzja nie
jest tak trudna do podjęcia jak wcześniej.
Staram się szykować migiem, ale tak by móc się uśmiechnąć do
samej siebie i niczym Johnny Bravo powiedzieć „Oh Mamo!”.
Młode mamy z pięknymi wózkami i z jeszcze piękniejszymi
dziećmi w środku powinny dbać o siebie i kropka. Czasami jest tak, że ubieram
na raz siebie i Wiki, że szykując się do wyjścia maluch radośnie buja się w huśtawce,
a ja śpiewam jej „Zebromarchewkę” żeby tylko dała mi dokończyć to arcydzieło na
twarzy i tak jakoś dzień za dniem staramy się współpracować ze sobą…
Raz na jakiś czas staram się jednak wyglądać idealnie, przed
wszystkim dla siebie, dla męża i dla Wiktorii, ostatnio dzięki mojej kochanej
koleżance Oli, wpadłam w ręce rewelacyjnej Aldony z „AK Aldona Kuśmierz Makeup
& Beauty”. To był mój wieczór. Poszłam do salonu na regulację brwi z henną
i makijaż wieczorowy, spędziłam u Aldony około 1,5 godziny a efekt był
powalający!
Wracałam do domu dosłownie dumna z tego, że tak wyglądam, mąż też
był oczarowany. Myślę, że każdej z nas należy się taka chwila dla siebie, każda
z nas zasługuje na to, żeby poczuć się najpiękniejszą ze wszystkich mam!
Dziewczyny jesteśmy młode, piękne, do tego jesteśmy mamami,
żonami, partnerkami… nie wolno nam zapomnieć o sobie! Poprawiamy włos,
poprawiamy usta, pierś (a karmiąc przecież mamy się czym chwalić) do przodu i z
dumą spacerujemy po alejkach w parku! A inni nich nam zazdroszczą ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz