Odkąd urodziła się Wiktoria, mało mam czasu na pudelki,
kozaczki, plotki i inne tego typ portale. Nie zmienia to jednak faktu, że
czasami tam zajrzę, a nawet jak nie zajrzę to na fb, ktoś coś udostępni i tak docierają
do mnie wszelkie „smaczki” ze świata szołbiznesu.
Tak właśnie było ze skandalem
wokół Anki Lewandowskiej. Temat myślę, wszystkim dobrze znany, odkąd tylko
rozeszła się wieść o ciąży żony Lewego. Skandal gonił skandal, a ze za chuda, a
ze za dużo ćwiczy, a ze je jaglanki, kotlety z kaszy… bla bla bla, przecież
powinna usiąść na kanapie, wziąć miskę śledzi, tort i popić to wszystko słodkim
kakao - bo to ciąża! Stan niemalże tak wyjątkowy, jak wojna! Trzeba jeść, tyć i
się nie ruszać.
Będąc w ciąży starałam się zachować umiar i zdrowy rozsądek.
Ani razu w środku nocy nie zapragnęłam lodów, czekolady czy powiększonego
zestawu z McDonald’s. W trakcie obiadu, również nadal mój mąż miał większą
porcję niż ja, deser jadłam jeden a nie dwa… dodatkowo, otaczali mnie ludzie,
którzy nie podtykali mi jedzenia pod nos mówiąc „Masz, jedz, jedz za dwoje!”
Bo prawda jest taka, że jemy dla dwojga, a nie za dwoje!
Jemy zdrowo, pysznie, ale nie tucząco. Oczywiście są kobiety, które jedzą
zdrowo, ruszają się i mimo to, tyją w oczach, jest to jednak kwestia gospodarki
hormonalnej a to temat na dyskusję z lekarzem.
Wracając natomiast do kwestii Anny, afera rozchodzi się już
nawet nie tyle o to, że w ciąży wyglądała naprawdę dobrze, a o to, że chwilę po
ciąży pokazała swój brzuch! Brzuch w całkiem niezłej, choć nieidealnej formie.
I tu się zaczęło.
„Ona ma nianie!” „Ma kasę to schudła!” „Jak się ma z kim
dziecko zostawić to tak się wygląda”
Być może ma nianie, może nawet 10 niań i nic nikomu do tego.
Przyznaj, czy gdyby Twój mąż zarabiał rocznie miliony i mogłabyś pozwolić sobie
na luksusy, to czy nie korzystałabyś z tego? Czy karnie, poddawałabyś się szarej
codzienności, stercie pieluch, płaczom, nieprzespanym nocom? Myślę, że
korzystałabyś z tych wszystkich wygód, które mogłyby choć odrobinę ułatwić Ci
funkcjonowanie z dzieckiem i spowodować niczym niezakłóconą radość z
macierzyństwa.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nasze społeczeństwo, w szczególności
płeć żeńską, cechuje tak niepohamowana potrzeba dowalenia komuś, tak ogromna
potrzeba udowodnienia komuś, że ma za dobrze w życiu i na to nie zasługuje.
Matki mają często to do siebie, że jeśli widzą inną mamę, bardziej
zadbaną, z ułożonymi włosami, pachnącą najnowszym zapachem HERMES a nie ulanym
mlekiem to od razu dopatrują się spisku!
Życie kochani takie już jest, że jedni
mają więcej a inni mniej, a są też tacy którym życie regularnie sprzedaje
porządnego kopa w dupę i Ci z kolei nie mają nic. Przyznaję się bez bicia, też
chciałabym żyć w luksusie, mieć 10 wózków dla Wiktorii, piękny dom albo dwa,
wakacje co miesiąc w cudownych zakątkach Świata… ale niestety moje życie jest
luksusowe na tyle, na ile możemy sobie na to pozwolić. Mój mąż daje z siebie
wszystko, żeby niczego nam nie brakowało i każdego dnia doceniam go za to, a
tym którzy mają lepiej, więcej, drożej nie zazdroszczę. Nie zazdroszczę nie dla
tego, że mnie to nie rusza, tylko dla tego, że wiem, iż na widok publiczny
wystawiana jest jedynie jakaś część życia celebrytów, piłkarzy, aktorów i poza
drogimi rzeczami, nianiami, pomocami domowymi i pięknymi wakacjami jest także
zwykła codzienność, często pewnie z problemami, zmartwieniami i kłopotami, bo
każdy je ma! Bogaty i biedny. Bogatemu być może łatwiej się z nimi uporać, ze względu
na możliwości finansowe, ale tego nie wiem.
Wracając do pięknej figury Anny Lewandowskiej. Kurczę! Ludzie!
Ania to sportowiec, osoba, która trenowała intensywnie od najmłodszych lat
swojego życia, człowiek, który żyje ze sportu i zdrowego trybu życia, osoba
aktywna na co dzień i teraz nagle oczekujecie, że po narodzinach Klary będzie
miała wywleczoną aż po kolana skórę na brzuchu i cellulit na dupsku?
Jej organizm jest inny, jest „młodszy” niż wskazuje na to
metryka. Nie od dziś wiadomo, że uprawiając sport i jedząc zdrowe, zbilansowane
posiłki odmładzamy nasze ciało, przyspieszamy metabolizm, nasze włókna kolagenowe
mają przedłużoną żywotność, skóra jest jędrna, a cera wygląda promiennie.
Mam w
gronie swoich znajomych dość znaną biegaczkę – Julitę (fanpage Złap Dystans), z
Julitą chodziłam do gimnazjum, a jej tata uczył moją klasę WF-u. Julita od
zawsze była bardzo ładną, wysportowaną blondynką z brzoskwiniową cerą i
pięknymi oczami, teraz nic się nie zmieniło! Sprawia wrażenie jakby absolutnie
się nie „starzała”! Kiedyś zapewne zajdzie w ciążę i chwilę po urodzeniu
dziecka znów będzie miała idealne ciało i czy mamy prawo ją za to rugać? Absolutnie
nie! Ona na swoją sylwetkę pracuje od lat i dla mnie oczywistym jest, że jej
organizm po porodzie zregeneruje się dużo szybciej niż mój, a i skutków
ubocznych w postaci rozstępów po ciąży będzie miał mniej lub wcale.
Tak to właśnie wygląda moi drodzy. Więc jeśli nas tak bardzo
boli czyjeś idealne ciało czy idealne życie to może po prostu na to nie patrzmy
albo zróbmy coś ze sobą, by choć w małym stopniu temu komuś dorównać.
Myślę, że dobrze będzie jeśli każdy zacznie patrzeć najpierw
na siebie i zamiast setek przyczyn swojego złego wyglądu, znajdzie choć jeden
sposób na wyjście z tej sytuacji!
Tak dla przykładu, ja ostatnio byłam jako foto na roczku u znajomych. Było tam z 5, czy 6 mam ze swoimi pociechami i każda z nich wyglądała jak modelka <3 Może figury nie były w 100% idealne ale dla mnie wyglądały naprawdę super, i nie jedna przed ciążą chciałaby tak wyglądać i ja też bym chciała! Moim zdaniem hejty na Anię piszą osoby, które w ciąży objadały się do granic możliwości i teraz płaczą bo nie mogą tego zrzucić. Oczywiście nic z tym nie robią tylko nadal zajadają te niby "smutki" lub tą wszechobecną zazdrość mleczną czekoladą lub lodami i czekają na cud.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja nie uprawiam jakoś znacząco sportu, w ciąży jadłam za troje, codziennie rosół, żeby dziecku dać dużo tłuszczu, skoro mama go nie ma prawie wcale... szybko zleciało. Nie przyszło mi do głowy, że chodząc na spacery z moim nowo narodzonym dzieckiem i posiadając płaski brzuch - wywierałam na kimkolwiek presję. O ja zła niedobra, że śmiem być chudą siksą i nie wyglądać na swoje lata. Nie posiadam cellulitu, rozstępów, nic mi nie wisi wokół pępka i zwyczajnie mam w nosie, że multum kobiet wygląda lepiej lub gorzej ode mnie. Mam wrażenie, że niektóre kobiety najchętniej zaprowadziłyby w Polsce ścisły szariat i nie pozwoliły kobietom wychodzić z worków z dziurą na oczy. Im zgrabniejsza laska, tym grubszy i brzydszy worek. ;)
OdpowiedzUsuńTrafne spostrzeżenia. Ostatnio w wyniku podobnych refleksji, napisałam tekst o nas czyli o mamach w sieci. Przeczytaj w wolnej chwili i daj znać co myślisz-> http://gajablog.pl/mamy-w-sieci/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam