Tak to już w życiu jest, że czasami 1+1 to za mało i pojawia
się ktoś trzeci. Bez względu na płeć, wywraca nasz Świat do góry nogami i w
większości przypadków trafia do naszego małżeńskiego łoża.
U nas też tak było i właściwie jest nadal. Pojawił się ktoś
trzeci a my świadomie wpuściliśmy go do naszej sypialni.
Każdy się wzbrania i mówi, że o nie… nigdy w życiu. Nie
przyjmę nikogo więcej do naszego łóżka! Sypialnia dwojga dorosłych ludzi to
sfera intymna… przestrzeń, gdzie nie ma miejsca na nikogo więcej…
Na początku też twierdziliśmy, że łóżko jest tylko dla nas
dwojga i że nigdy się to nie zmieni….
Zmieniło się. Mniej więcej 10 miesięcy temu. Wtedy właśnie
pierwszy raz podzieliliśmy nasze łóżko z kobietą idealną, taką która nie wie co
to cellulit, a bez makijażu o poranku wygląda najpiękniej… ma śliczne blond
włosy i oczy w mroźnym, błękitnym odcieniu.
Mogłabym być zazdrosna, takie dziewczyny to przecież ikony
piękna… ale nie jestem, dzielnie i nawet z radością to znoszę. Znoszę to, bo
warto! Dla naszej dwójki i dla niej. Ona dzięki temu czuje się kochana a my
kochamy siebie nawzajem 100 razy bardziej!
Widzicie ile jedna kobieta może zmienić w życiu?
Niesamowicie dużo! A jeszcze jak jest tak urocza i kochana jak nasza … córeczka
😊 to już w ogóle można przepaść!
Właśnie od 10 miesięcy to nasza córka Wiktoria w nocy lub
nad ranem ląduje między nami w naszym łóżku.
Dlaczego?
Przede wszystkim i bez zbędnego owijana w bawełnę, jest to
szalenie wygodne. Bierzesz malucha na karmienie, do swojego łóżka, karmisz na
leżąco i sama łapiesz resztki snu. Kwestia uduszenia dziecka piersią, to sprawa
indywidualna, mnie osobiście mój matczyny instynkt nie pozwolił na to bym
bardzo mocno zasnęła karmiąc Viki, dzięki czemu cały czas miałam pod kontrolą
moją mlekodajnię.
Drugim bardzo ważnym aspektem jest bliskość. Dziecko śpiąc z
rodzicami czuje się bezpiecznie i jego jakość snu jest znacznie lepsza.
Podobnie jest z nami, gdy budzimy się ze złego snu, obok osoby którą kochamy to
czujemy jej „ciepło”, co pozwala nam poczuć się bezpiecznie zasnąć z powrotem.
Jesteśmy rodziną, a nasze łóżko to intymna sfera i to nie
podlega dyskusji. Jednak Wiktoria to owoc naszej miłości, to mieszanka części
mnie i części #TataNaMedal a obudzenie się rano z tym małym bąblem między nami to
naprawdę cudowne uczucie. Ponadto Viki wita nas zawsze takim zaspanym, ale
totalnie szczerym uśmiechem i to jest bezcenne ❤.
To właśnie dlatego, te kilka godzin w ciągu nocy śpimy razem i co jak co, ale na ten moment nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.
A Wy? Śpicie czasami z maluchami czy jednak jesteście za
tym, by dziecko spało wyłącznie w swoim łóżku? 😉
O nie, tylko nie to. Kiedy moje dziecko zaśnie obok mnie, nocka z głowy, nie usnę. A ponieważ lubię spać, dziecko śpi u siebie i jest tak wychowane, że rzadko przychodzi, tylko woła do swojego łóżka. A ponieważ jej łóżko ma 120 cm szerokości i 2 metry długości, w razie czego zawsze mogę się do niej przytulić. A jak zaśnie, wrócić pod własną kołdrę. Są różne metody, ja tam wolę rodzicielstwo dalekości. Wyspana mama to cierpliwa mama, w drugą stronę różnie bywa. :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, kazdy robi tak jak czuje :) ja takim spokojnym snem śpię, jak mała jest obok :P inaczej co jakis czas sprawdzam, czy niania działa, czy głośność jest dobrze ustawiona, czy monitor oddechu u Viki jest włączony ... taka troche paranoja :P
Usuń