wtorek, 20 grudnia 2016

Prezent "Last minute" #1

Macie czasami tak, że wchodzicie do sklepu z zabawkami i akcesoriami dla dzieci i dostajecie świra?
Kupilibyście dosłownie wszystko! Te misie, kocysie, pluszaki, lalki, gry, puzzle, klocki… obłęd! Ja tak mam, a ta przypadłość nasiliła się z momentem przyjścia na świat naszej córeczki Wiktorii. Codziennie przeglądam sklepy internetowe i wynajduje nowe zabawki i gadżety, które koniecznie MUSIMY nabyć teraz lub później. Błądząc tak po czeluściach Internetów, dotarłam przypadkiem do magicznego sklepu o nazwie abebe.pl i … przepadłam… na długo.
Wczoraj na facebooku wyświetliło mi się info, że zakupy opłacone do 21 grudnia 2016 do godziny 14:00 zostaną wrzucone do worka Świętego Mikołaja jeszcze przed Świętami, a to oznacza, że zagoszczą pod choinką w Wigilijny wieczór, tuż po pojawieniu się pierwszej gwiazdki na niebie! Fajnie? No pewnie, że fajnie, bo kto nie zostawia choćby jednego prezentu na „ostatni gwizdek”?



  Na pierwszy ogień idzie mój absolutny ulubieniec! Konik na biegunach! No jest przecudowny! W przeciwieństwie do innych jego kumpli ze stajni, ten jest mięciutki i stabilniejszy, a do tego pięknie się prezentuje i ma przesłodki pyszczek. No kto nie miał w dzieciństwie konika na biegunach? Klasyka. Dobry zarówno na bardzo duży prezent od rodziców albo jako duży podarunek od całej rodziny J. Wiki musi na niego jeszcze poczekać, ale myślę, że na przyszłą gwiazdkę poprosi o niego Mikołaja.




 Jako drugiego przedstawiam Wam długouchegokrólika, który skradł moje serce już dawno temu i wiem, że prędzej czy później dołączy on do grona, pozostałych pluszowych przyjaciół Wiki. Zając Jellycat ma aż 31cm i baaaaaaardzo długie uszy, dzięki czemu bobas może je do woli tarmosić, a przecież zając i tak się nie obrazi, bo kto jak kto, ale ten gość uwielbia dzieci!


 Kaczuchy… Kąpielowy klasyk! Jednak te kaczki nie są zwyczajne… to kaczki wyścigowe! Kaczki dzięki zasysanej wodzie, zaczynają się gonić, do tego po nałożeniu zwycięskiej kaczki na górę fontanny pokaże nam się efekt wodny, w zależności od tego która kaczucha będzie na górze efekt będzie inny! Fontanna wydaje zabawne dźwięki i wpływa na rozwój malucha już od 6 miesiąca życia, a posłuży … myślę, że bardzo długo … Wiktoria znajdzie kaczki pod choinką i nie zdziwię się, jeśli czasami w kąpieli podkradnie je tata ;)



      Pozostając w temacie kapieli, marka Yookidoo ma jeszcze do zaoferowania np. wesoły kranik! Każde dziecko, na pewnym etapie fascynuje się wodą lecącą z kranu, jednak ciągłe jej dolewanie do kąpieli, wiąże się też ze spuszczaniem wody z wanny, żeby nie było jej za dużo. Do tego ciekawska główka dziecka może zaliczyć bliskie i dość bolesne spotkanie z metalowym kranem. Dzięki kranikowi od Yookidoo, dziecko może bezpiecznie bawić się strumieniem wody, a do tego zabawa jest bardziej eko!




      Już ostatnia kąpielowa rzecz to piankowe puzzle. Sama miałam takie ( no dobra może nie dokładnie takie, ale podobne) w dzieciństwie i pamiętam, że uwielbiałam „przyklejać” je na ścianę!



            Macie w rodzinie małą damę do obdarowania? No to proszę bardzo! Podręczny zestaw małej damy przed Wami, a w niej między innymi: szczotka do włosów, bezpieczne lusterko, szminkę, perfumy … a to wszystko zamknięte w poręcznej walizeczce.
      
      

      
      Puzzle muzyczne od Janod. Rewelacja! Mój młodszy brat miał coś podobnego w dzieciństwie ( z resztą także był to prezent gwiazdkowy) jednak zabawka nie była tak bardzo urokliwa. Puzzle są wykonane z drewna i pomalowane bezpiecznymi farbami. Dziecko ma za zadanie dopasować odpowiednio zwierzątka do kształtów, a gdy zrobi to poprawnie, usłyszy odgłos danego zwierzaka.



          Skoro przy muzyce jesteśmy, to warto zatrzymać się na chwilę przy bębenku o bardzo miłym dźwięku – to stwierdzenie bardzo mnie rozbawiło, ponieważ wiadomo, że dziecięca muzykalność, nie zawsze idzie w parze z wytrzymałością naszej głowy i uszu. Dobry prezent dla muzykalnych maluchów!
      

      
      Aparat z kalejdoskopem! Pamiętacie te takie klasyczne długie kalejdoskopy? Ja miałam chyba dwa i bardzo je uwielbiałam! Dziś dzieciaki uwielbiają nasze dorosłe „zabawki” takie jak aparaty czy telefony. Możemy dać maluchowi taki aparat i dzięki wbudowanemu kalejdoskopowi rozwijać jego wyobraźnię.



      Plecaczek ze smyczą bezpieczeństwa. Kontrowersyjny prezent, jednak tyle razy widziałam dzieci, które zwiewały rodzicom wprost pod kola samochodów, że ja nie będę miała najmniejszych oporów przed tym, żeby zakupić Wiktorii plecaczek na jej skarby, który dodatkowo przyczyni się do jej bezpieczeństwa na spacerach. Świetny prezent dla dzieciaków, które właśnie zaczęły chodzić, albo są w wieku kiedy zaraz to nastąpi J



   Ostatni już prezent to dwustronna grająca iświecąca książeczka dla najmłodszych. Z jednej strony książeczka posiada wyraźne kontrastowe grafiki dla maluszków, natomiast po drugiej stronie znajdują się bardziej kolorowe obrazki dla starszych dzieci. Fajnie sprawdzi się zarówno w łóżeczku jak i w głębokim wózku podczas spacerów.


      Mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie coś dla siebie na mojej liście „last minute”! Sklep abebe,pl to kopalnia pomysłów, można tam znaleźć absolutnie wszystko, a moje lista mogłaby nie mieć końca, jednak trzeba mieć umiar. A Wy już gotowi na Święta? 

czwartek, 8 grudnia 2016

Nie chcesz szczepić? To nie szczep, ale nie mieszaj mnie z błotem!

Wkurzyłam się. Serio. Na poważnie.

Wiadomo jako mama należę do wielu fejsbukowych grup, omijam zaś tę która dotyczy tematu szczepień, a właściwie z tego co mi wiadomo krzyczy „Nie szczepić!”. Niedawno na jednej z grup, w których się udzielam, mama zadała pytanie czym szczepić? 6w1? 5w1? NFZ? Czy szczepić na rota wirusy, pneumokoki, meningokoki?

Część mam, posiada umiejętność czytania ze zrozumieniem i odpowiedziały na zadane pytanie. Napisały czym one szczepią i dlaczego akurat tak a nie inaczej.
Niestety pozostałe komentarze to było czyste sugerowanie, że osoby szczepiące to idioci, świadomie narażający swoje dzieci na śmierć lub co najmniej trwałe kalectwo.
Sporo było mam które polecały zaszczepić dziecko jednym wkłuciem 6w1 i dodatkowymi szczepionkami (rota wirusy, pneumokoki, meningokoki) i tu się zaczęło… 6w1?! Jak to?! Przecież to najgorsze co można podać dziecku, „jesteś nieodpowiedzialną matką, potem będziesz płakać jak Ci dzieciak przestanie chodzić, mówić albo umrze MAMUSIU!”. Najgorsze jest to, że czasami pojawiają się teorie dosłownie z kosmosu typu: „Ja szczepię na NFZ, bo to 3 wkłucia w różne miejsca, a jedno wkłucie 6 „chorób” w jedno miejsce to za dużo i dlatego dzieci sobie nie radzą”. Serio? Przecież nie ma znaczenia to, czy ukłujemy dziecko sześcioma „chorobami” w jedno miejsce czy mniejszą ilością w 3 miejsca… Organizm i tak ma do pokonania kilka antygenów. A warto wspomnieć o tym, że układ odpornościowy małego dziecka, jest w stanie odpowiedzieć nawet na setki tysięcy antygenów. Grunt, to na wizycie przed szczepieniem powiedzieć lekarzowi o wszystkim co nas niepokoi w zachowaniu i stanie zdrowia dziecka. Bardzo ważne jest, aby szczepione dziecko było zdrowe, a do tego konieczne jest dokładne przebadanie przez pediatrę.



Rozumiem, że można obawiać się szczepień i powikłań jakie po nich mogą się przydarzyć, jednak żyjemy w XXI wieku, korzystamy z kanalizacji, dostępu do czystej wody wiec korzystamy także ze szczepień, które pozwoliły na wyeliminowanie wielu chorób, które niestety teraz zaczynają powracać. Jeżeli szczepionych dzieci będzie mniej niż 90% możemy być pewni, że część chorób powróci, z resztą już powraca np. krztusiec…

Szczepienia nie osłabiają układu odpornościowego tak bardzo jak przebyta choroba. Owszem można zarzucić szczepieniom fakt, że mamy w Europie coraz więcej alergików, podobno przyczyniły się do tego szczepienia, ponieważ organizm, który nie ma z czym walczyć zaczyna „zajmować się” właśnie np. alergią.

W przychodni, do której chodzę z Wiktorią, ostatnio była dziewczynka… po ospa-party …. No ludzie kochani! Serio myślałam, że takie głupoty są tylko w serialach typu „Szpital”! Dziewczynka została ledwo odratowana, ale niestety w konsekwencji tej zabawy ma teraz silną padaczkę, spowodowaną pojawieniem się ospy nawet na mózgu.

Ja się nie chcę czepiać, jak ktoś nie chce szczepić to proszę bardzo! Jego sprawa… Martwię się tylko o moje dziecko i pozostałe dzieci które są szczepione, obawiam się sytuacji, w której dzięki „antyszczepionkowcom” wszystkie te choroby powrócą zmutowane, ze zdwojoną siłą i wtedy moje szczepione dziecko może nie być przed nimi chronione.

Podsumowując, nie chcesz szczepić to nie szczep, ale nie rób ze mnie wyrodnej matki i nie krytykuj za to, że ja wolę zapobiegać niż leczyć. 

czwartek, 1 grudnia 2016

Okazujemy sobie uczucia!

Przedwczoraj minął dokładnie rok, odkąd dowiedzieliśmy się, że nasza rodzina powiększy się o Wiktorię, a dziś mijają równo 4 miesiące odkąd maluch pojawił się na świecie.

1 sierpnia o 13:13 Wiktoria pojawiła się na świecie i postanowiła, że całkowicie podbije nasze serca. Przez pierwsze dwa tygodnie cały czas spała z nami, nie wyobrażałam sobie zostawienia jej w łóżeczku. Zasypiała kołysana na rękach, drzemki ucinała sobie na brzuchu u taty, z każdym płaczem była brana na ręce i tulona.



Nie noś, bo przyzwyczaisz!

Należałoby najpierw odzwyczaić, bo nosimy nasze dzieci przez 9 miesięcy w brzuchu, są bardzo blisko nas, czują nasze ciepło, słyszą bicie serca, głos… i nagle ciach! Ma spokojnie, leżeć bez poczucia bezpieczeństwa i maminej bliskości, tak się nie da, a może da się tylko ja jestem zbyt wrażliwa na takie ruchy.
Wiadomo, że nie chodzi o to by każdą jedną czynność wykonywać z dzieckiem na rękach, choć fani chustowania twierdzą, że można dziecko w chuście mieć cały dzień na sobie, to ja się z tym nie do końca mogę zgodzić. Gotowania na przykład, z dzieckiem powieszonym na sobie, nie widzę za bardzo, ale każdy robi jak uważa.
Wiktorię często noszę na rękach, razem wybieramy jaką kurtkę dziś założy, jakie butki będą pasowały, przeglądamy się wspólnie w lustrze, nosząc ją opowiadam co robimy, po co to robimy, pokazuję jej po prostu świat, wszystko to co ją otacza.

Plecy Ci się odwdzięczą!

No to na pewno, Wiki urodziła się ważąc 3310g, na ten moment wyczuwam jakieś 5500g. i nie powiem odczuwam ten „ciężar” jednak kiedy mam ją nosić jak nie teraz? Z każdym miesiącem będzie przybywało wagi, Wiktoria będzie coraz większa, aż w końcu osiągnie magiczną wagę 20kg. I wtedy jedyną formą noszenia będzie tzw. „baran” u taty na barkach. Tak więc noszę, bo dni mijają błyskawicznie, dziś Wiki kończy 4 miesiące, a ja mam wrażenie jakby wczoraj się urodziła! Czas ucieka, muszę nacieszyć się na zapas!

Daj jej się wypłakać!

Słucham?!
Każdy zapewne już zna tę historię o pewnej wolontariuszce, która odbyła wizytę w sierocińcu i była mocno zaskoczona panującą tam ciszą… Spodziewała się płaczu, ale dowiedziała się, że te dzieci nie płaczą, ponieważ po kilku dniach ciągłego „wołania” o przytulenie, zrozumiały, że nikt do nich nie przyjdzie… I teraz już nie płaczą.
Nie wyobrażam sobie zostawienia mojego dziecka płaczącego, sam na sam ze swoim „problemem”. Płacz to jedyna forma komunikacji z mamą. Dziecko płacząc woła nas, może ma gorszy dzień, coś je boli, albo po prostu potrzebuje się przytulić… Nie powinniśmy tego ignorować, bo sami też chyba nie lubimy jak ktoś ma gdzieś nasze potrzeby.





Nie śpij z dzieckiem, bo przyzwyczaisz!

Mam 25 lat, noc przed moim ślubem spędziłam w rodzinnym domu i spałam z mamą! Nie wstydzę się tego, zawsze jak spałyśmy razem to najpierw łapała nas przynajmniej godzinna głupawka, przerywana zdaniem „Dobra, śpimy!” po czym znów była głupawka. Choć czasami moja mama mnie nieziemsko wkurza – wiadomo to mama, dla niej całe życie będę dzieckiem, to czuję z nią ogromną więź. Nigdy moja mama nie zostawiała mnie płaczącej w pokoju, jak budziłam się w nocy będąc małym brzdącem to dreptałam do mamy do łóżka. To naturalne i normalne, przy mamie i tacie po prostu czujemy się bezpiecznie.

Wiki jak już wspomniałam pierwsze dwa tygodnie spała razem z nami, potem ze względu na jej bezpieczeństwo i kręgosłup postanowiliśmy kłaść ją do łóżeczka. Nie zmienia to jednak faktu, że po nocnym karmieniu (w zależności od upodobania 3 lub 5 rano) Wiki zostaje już z nami w łóżku.
Ponad wszystko uwielbiam weekendy, kiedy to całą trójką możemy się poprzytulać w piżamach, przykryci jedną kołdrą <3. To nasz wspólny czas, chwila na zabawę i wygłupy z Wiktorią, czekam na to cały tydzień J.





Chwal swoje dziecko!

Wiktorię chwalę za nawet maleńkie sukcesy, bo to co dla mnie jest małą rzeczą, dla niej jest ogromnym wyczynem! Jak uda się jej obrócić z brzuszka na plecy, to biję brawo, całuję i mówię ze jest super, że jestem z niej bardzo dumna! Bąbel odwdzięcza mi się uśmiechem od ucha do ucha., a to dla mnie największa i najpiękniejsza nagroda.



Piszę to wszystko, bo wczoraj dotarło do mnie jak bardzo urosło nasze małe szczęście, zrozumiałam, że to naprawdę już 4 miesiące minęły, odkąd jest z nami i przyznam, że nigdy nie byłam bardziej spełniona i szczęśliwa. Uwielbiam Wiktorię przytulać, całować jej pućkowate policzki i mały nosek, nosić na rękach i opowiadać co nas otacza, kocham podziwiać jej nowe umiejętności i chwalić ją za to co robi.

Uczucia są ważne, a wrażliwości uczymy od pierwszych dni, pamiętajmy o tym J.

Moc uścisków.
Lwia mama.