Wkurzyłam się. Serio. Na poważnie.
Wiadomo jako mama należę do wielu fejsbukowych grup, omijam
zaś tę która dotyczy tematu szczepień, a właściwie z tego co mi wiadomo krzyczy
„Nie szczepić!”. Niedawno na jednej z grup, w których się udzielam, mama zadała
pytanie czym szczepić? 6w1? 5w1? NFZ? Czy szczepić na rota wirusy, pneumokoki,
meningokoki?
Część mam, posiada umiejętność czytania ze zrozumieniem i
odpowiedziały na zadane pytanie. Napisały czym one szczepią i dlaczego akurat
tak a nie inaczej.
Niestety pozostałe komentarze to było czyste sugerowanie, że
osoby szczepiące to idioci, świadomie narażający swoje dzieci na śmierć lub co
najmniej trwałe kalectwo.
Sporo było mam które polecały zaszczepić dziecko jednym
wkłuciem 6w1 i dodatkowymi szczepionkami (rota wirusy, pneumokoki, meningokoki)
i tu się zaczęło… 6w1?! Jak to?! Przecież to najgorsze co można podać dziecku,
„jesteś nieodpowiedzialną matką, potem będziesz płakać jak Ci dzieciak
przestanie chodzić, mówić albo umrze MAMUSIU!”. Najgorsze jest to, że czasami
pojawiają się teorie dosłownie z kosmosu typu: „Ja szczepię na NFZ, bo to 3
wkłucia w różne miejsca, a jedno wkłucie 6 „chorób” w jedno miejsce to za dużo
i dlatego dzieci sobie nie radzą”. Serio? Przecież nie ma znaczenia to, czy ukłujemy dziecko sześcioma „chorobami” w jedno miejsce czy mniejszą ilością w 3
miejsca… Organizm i tak ma do pokonania kilka antygenów. A warto wspomnieć o
tym, że układ odpornościowy małego dziecka, jest w stanie odpowiedzieć nawet na
setki tysięcy antygenów. Grunt, to na wizycie przed szczepieniem powiedzieć lekarzowi
o wszystkim co nas niepokoi w zachowaniu i stanie zdrowia dziecka. Bardzo ważne
jest, aby szczepione dziecko było zdrowe, a do tego konieczne jest dokładne
przebadanie przez pediatrę.
Rozumiem, że można obawiać się szczepień i powikłań jakie po
nich mogą się przydarzyć, jednak żyjemy w XXI wieku, korzystamy z kanalizacji,
dostępu do czystej wody wiec korzystamy także ze szczepień, które pozwoliły na
wyeliminowanie wielu chorób, które niestety teraz zaczynają powracać. Jeżeli
szczepionych dzieci będzie mniej niż 90% możemy być pewni, że część chorób
powróci, z resztą już powraca np. krztusiec…
Szczepienia nie osłabiają układu odpornościowego tak bardzo
jak przebyta choroba. Owszem można zarzucić szczepieniom fakt, że mamy w
Europie coraz więcej alergików, podobno przyczyniły się do tego szczepienia,
ponieważ organizm, który nie ma z czym walczyć zaczyna „zajmować się” właśnie np.
alergią.
W przychodni, do której chodzę z Wiktorią, ostatnio była
dziewczynka… po ospa-party …. No ludzie kochani! Serio myślałam, że takie
głupoty są tylko w serialach typu „Szpital”! Dziewczynka została ledwo
odratowana, ale niestety w konsekwencji tej zabawy ma teraz silną padaczkę,
spowodowaną pojawieniem się ospy nawet na mózgu.
Ja się nie chcę czepiać, jak ktoś nie chce szczepić to
proszę bardzo! Jego sprawa… Martwię się tylko o moje dziecko i pozostałe dzieci
które są szczepione, obawiam się sytuacji, w której dzięki „antyszczepionkowcom”
wszystkie te choroby powrócą zmutowane, ze zdwojoną siłą i wtedy moje
szczepione dziecko może nie być przed nimi chronione.
Podsumowując, nie chcesz szczepić to nie szczep, ale nie rób
ze mnie wyrodnej matki i nie krytykuj za to, że ja wolę zapobiegać niż leczyć.
Zauważyłam, że antyszczepionkowców jest najwięcej na grupach "ekologicznych". Wszędzie gdzie się pojawia temat przewodni jako kp, porody naturalne, BLW i tak dalej - jest ich tam zatrzęsienie. Na grupach mam karmiących butelką i po cesarskim cięciu jak się ktoś wyrwie, to jest zakrzyczany i często wręcz usuwany przez administrację za rozsiewanie nieprawdziwych informacji. Czemu tak? Nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńA co do ospa party to umówmy się - każdy żłobek, każdy klubik, każde przedszkole - to nieustające ospa party i zawsze mogą być jakieś powikłania. Tym bardziej że dziecko zaraża ospą inne dzieci tydzień zanim pojawi się wysypka. Więc w teorii Twoje dziecko chorując na ospę na bank będzie mieć na koncie multum zarażonych dzieciaków. Tak czy siak.