Ciągle w Internecie natykam, się na posty i artykuły o tym
jak to nasi wspaniali panowie, nie pomagają nam w domu i przy dzieciach. My
kobiety, nie lubimy być oceniane przez pryzmat stereotypów, a same w ten sposób,
z łatwością szufladkujemy mężczyzn. Gdzie się nie obejrzę, tam czytam historie
zmęczonych kobiet, które stały się kurami domowymi, a ich mężowie po powrocie z
pracy nie robią kompletnie NIC.
Wydaje mi się, że jednak nieco za surowo niektóre Panie
podchodzą do tego tematu. Owszem, zgadzam się – samiec to samiec i nie zrobimy z
niego nagle baby w fartuszku, on wychodzi rano na polowanie i wraca pod
wieczór, dumny i zadowolony, że zapewnił rodzinie pożywienie … ma prawo być
zmęczonym, ale …
No właśnie jest jedno zasadnicze „ALE”!
Czy przypadkiem nie jest tak, że część z tych narzekających
Pań, najzwyczajniej w świecie sama jest sobie winna? Czy w szpitalu, chwilę po
tym jak skończyłaś kangurować malucha, to dałaś go w ramiona tacie? Czy
pozwoliłaś jemu pierwszemu zmienić pieluszkę? Czy chwalisz jego opiekę nad
dzieckiem?
Niestety, większość kobiet po porodzie zachowuje się jak klasyczna „Zosia
Samosia”, sama nakarmi – bo przecież cyc to świętość, sama przewinie, sama
wykąpie, sama uśpi i tak w kółko. Mężczyzna rzadko dostaje szansę by się
wykazać, a jak już jest mu dane to i tak nad głową stoi żona ze stertą „dobrych
rad”: źle zakładasz pieluszkę, za mało posmarowałeś pupkę, tak nie noś, tak nie
rób, za cienko ubrałeś, za grubo ubrałeś, ten bodziak nie pasuje…
A może by tak dać się tym naszym samcom wykazać o samego
początku?
Cóż z tego, że krzywo zapnie pampersa? Wymsknie mu się
dziecięca kupka na kolana, to drugi raz zrobi to lepiej. Za cienko smaruje
linomagiem? Bozia oczy mu dała, zauważy przy kolejnym przewijaniu, że pupa
zmieniła barwę na lekko czerwoną – facet to wbrew pozorom bystra bestia. Martwisz
się, że ubierze za cienko albo za grubo? A nie martwisz się, że on sam też
zmarznie albo się przegrzeje? Swój biust uważasz za świętość, a butelka to zło?
Nie marudź więc potem, że nigdzie nie możesz wyjść, a Twój facet ma czelność
zaproponować, że niedzielny wieczór spędzi w pubie z kumplem oglądając mecz, w
końcu Ty i tak musisz trwać przy dziecku z czynnym barem mlecznym.
Żalimy się na tych naszych samców, podczas gdy same
podcinamy im skrzydła i robimy z nich ofiary losu.
Przyznaje bez bicia – ja sprzątać
nienawidzę, dla mnie ta czynność to najgorsza kara, nie lubiłam tego będąc
dzieckiem i wieku 25 lat, mając własne dziecko wciąż tego nie lubię. Mimo
wszystko bajzel działa mi na nerwy, a już jak nic na Świecie drażni mnie fura
ubrań koło łóżka i dwie zwinięte w kulkę skarpetki… Ogarniam ile się da, a
znalezione skarpetki, czasami dla dowcipu wrzucę mężowi do torby czy plecaka –
a niech sobie idzie z tą niespodzianką do pracy ;). Niemniej jednak sprzątamy
wspólnie, tak jak brudzimy wspólnie, przecież nie da się podzielić bałaganu na
mój i nie mój.
Tak samo jest z opieką nad Wiktorią. Dziecko jest nasze,
wspólne, więc zajmujmy się nim razem. Mąż wraca z pracy i przez te 2 godziny do
czasu kąpieli wspólnie zajmujemy się małą, potem jest kąpiel, która w dużej
mierze należ do niego, potem usypiamy bobasa, a na koniec mama wychodzi na
siłownię, albo ma relaks. Od początku
tak było, pierwszą pieluchę zmienił właśnie tata, bo ja nie byłam w stanie się
ruszyć. Podczas pierwszego tygodnia w domu, tata również karmił Wiktorię w
nocy, tak, tak tą złą, okropną butelką z tym strasznym mlekiem modyfikowanym. Teraz
sytuacja się uregulowała i nocne karmienia, tak jak pozostałe należą do mnie,
ale wciąż tata wstaje w nocy, żeby przynieść mi Wiktorię do łóżka, albo żeby
podać jej smoczek i pogłaskać po główce, gdy się przebudzi.
Ja wiem, że faktycznie są mężczyźni którzy spłodzili i
wydaje im się, że ich życiowa misja została w 100% wypełniona i teraz Pan i
władca chodzi do pracy, a Ty leżysz przecież na plaży całe dnie, jednak na to
ciężko cokolwiek poradzić. Można podjąć próbę rozmowy, jednej, drugiej,
trzeciej – bo przecież do trzech razy sztuka! A potem to patelnią w łeb.
Ostatnio
wracaliśmy z imienin dziadka z kierowcą Ubera, który zachwycał się naszą
Wiktorią i przyznał że, sam ma synka, ale że synek zaczął chodzić to on ucieka z
domu – dokładnie tego określenia użył, bo nie da się spokojnie posiedzieć…
Siedziałam w tym samochodzie z tyłu i nic się nie odzywałam bo zbierałam
szczękę z podłogi i łapałam gałki oczne, które właśnie ze zdziwienia wypadły mi
z oczodołów! Jednak w głowie miałam ripostę „Ależ z Pana leniuch, wygodnicki, śmierdzący leniuch!” (tak wiem, w
pięty by mu poszło aż by go z kapci wysadziło).
Zdaję sobie sprawę z tego, że szczęściara ze mnie, bo Wiki
jest na ogół pogodna i idzie się z nią dogadać, a mój mąż zdaje sobie sprawę z
tego, że nie leżę całe dnie brzuchem do góry. Czasami wiadomo, musimy sobie
parę rzeczy wyjaśnić, bo zdarza nam się zapomnieć, ale nic tak bardzo nie
oczyszcza atmosfery jak szczera rozmowa.
Wydaje mi się, że w wielu przypadkach wina leży także po
naszej stronie, bo po prostu nie dopuszczamy taty do dziecka, nie chcemy dać im
szansy, a przecież tata też ma instynkt, też jest opiekuńczy, też kocha, tylko czasami musi na własnej skórze przekonać się jak wygląda "Wielka improwizacja" podczas opieki nad maluchem.
Warto dać facetowi szansę, na zajęcie się bąblem od samego
początku, a w tym czasie wygospodarować kilka chwil dla siebie, przeczytać
książkę, obejrzeć serial, spotkać się z przyjaciółką, pójść na siłownię czy
fitness, albo odwiedzić kosmetyczkę lub manicurzystkę. Gwarantuję że świat się
w tym czasie nie zawali, a tata posiada telefon i potrafi mówić, w razie czego
zadzwoni po radę, bo wiadomo, że mama wie najlepiej!
A jak jest u Was? Pozwoliłyście tatusiowi od początku
opiekować się waszą pociechą? Macie czasami chwilę dla siebie? :)
U nas tata był od pierwszej doby jako etatowy odbijacz i przewijacz, jak się posypała laktacja to i jako dokarmiacz. Więc w ogóle nie wiem co to znaczy być Matko Polko i bardzo ten tryb polecam, no ale nie każda kobieta jest gotowa na przekazanie pieczy nad dzieckiem komukolwiek. :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Tak powinno byc :) racja, ze nie każda potrafi powierzyć opiekę nad dzieckiem komuś innemu, ale narzekać to juz umie większość 😁
Usuń